czwartek, 9 lutego 2017

„Utrudnianie adopcji” – SZOKUJĄCY wywiad z płatnym domem tymczasowym.


 "Niektóre psy nie mają szans na adopcje i siedzą miesiącami, zanim ktoś je przygarnie."



Ze względu na ochronę danych osobowych nie podaję nazwisk osób, z którymi przeprowadziłam wywiad. Są to ludzie w średnim wieku, prowadzący płatny dom tymczasowy dla psów z województwa mazowieckiego. Współpracują z wieloma organizacjami, które umieszczają u nich psiaki bezdomne płacąc za ich utrzymanie – teoretycznie, bo zazwyczaj ta kwota jest wyższa, niż rzeczywiste koszty opieki nad psem.




"Czasami mieliśmy tylko parę sztuk, 
a czasem nawet około 15."



”W naszym domu można umieścić psy za kwotę dużo niższą, niż w typowym hotelu dla psów. Czasami mieliśmy tylko parę sztuk, a czasem nawet około 15. (...) Wszystkie mieszkają z nami w domu, niektóre musimy trzymać w klatkach, ponieważ nie dogadują się z innymi podopiecznymi.” – mówi Pani z domu tymczasowego.

Zatem, jak odróżnić dom tymczasowy (płatny czy darmowy) od hotelu dla psów. Odpowiedzi znów udziela nam założycielka DT.

”Hotele dla psów biorą za psy dużo więcej pieniędzy, zazwyczaj mają więcej podopiecznych i są to normalne firmy. My bierzemy za psy tylko zwrot kosztów, więc nie musimy prowadzić działalności.” – opowiada – „Niekiedy psy były tak fajne lub tak „opłacalne” dla nas, że wcale nie chcieliśmy ich wydawać do nowych domów.”

Poprosiłam o wyjaśnienie tej kwestii, ponieważ zwierzęta pod opieką tego płatnego domu tymczasowego nie były ich własnością, a tylko przebywały u nich chwilowo, jak zatem reagowali prawni opiekunowie psów i jak to w ogóle wyglądało?

„Często utrudnialiśmy adopcje, po prostu psiak był fajny, nie niszczył, a pieniądze wpływały. Po co mielibyśmy wymienić go na jakiegoś niewychowanego.” – bez ogródek informuje nas brat Pani założycielki.



"ograniczaliśmy kontakty, 
nie informowaliśmy o zachowaniu psa, 
nie dosyłaliśmy aktualnych zdjęć"



Na pytanie, w jaki sposób „utrudniali adopcje” usłyszeliśmy „To bardzo proste, ograniczaliśmy kontakty, nie informowaliśmy o zachowaniu psa, nie dosyłaliśmy aktualnych zdjęć, a nowym domom utrudnialiśmy zobaczenie wybranych zwierząt.”

„Często też stosowaliśmy różne wymówki, aby adopcja psa w danym momencie wydała się nie na miejscu, na przykład, że trzeba jeszcze wykastrować albo że zachorował.”

Czułam, jak moje oczy otwierały się coraz szerzej po każdym zdaniu, jednak rodzeństwo prowadzące DT zdawało się nie zwracać na to uwagi i kontynuowali.

„Czasami nawet nie odpisywaliśmy na wiadomości i nie odbieraliśmy telefonów przez parę tygodni. Gdy osoby płacące za danego psa groziły już policją i przestały wpłacać pieniądze dopiero zgadzaliśmy się na oddanie psa.”

Podpytałam, jak udało się im nie zostać odsuniętym, dlaczego ludzie nadal powierzają im psy.


"na stronach naszego DT 
blokujemy osoby nieżyczliwe 
usuwając ich posty i komentarze."


„Mamy dużo znajomych, którzy nigdy nie powiedzą na nas złego słowa, a na stronach naszego DT blokujemy osoby nieżyczliwe usuwając ich posty i komentarze. Ludzi nie obchodzi, co się dzieje z psem, kiedy mają dużo pozytywnych opinii o miejscu, gdzie go oddają. Na dodatek mogą uzbierać więcej pieniędzy, jeśli muszą płacić za pobyt psa.”

Tutaj już trochę nie wytrzymałam, ponieważ sama pomagałam bardzo długo bezdomniakom. Jak tak w ogóle można? Przecież celem domów tymczasowych powinno być znalezienie podopiecznym jak najlepszych domów docelowych – stałych, a nie utrudnianie tego i przetrzymywanie psów dla kasy!

Zapytałam wprost, czy nie widzą nic złego w takim zachowaniu, że przecież te psy szukają rodzin, a oni tylko robią im wodę w głowie i to wszystko dla zysku.

„Po części tak jest, ale jest już tyle domów tymczasowych, które trzymają wszystkie psy w małych klatkach, po 5-6 szczeniaków razem, te psy się męczą, a mimo to zbierają ogromne kwoty na ich utrzymanie od tzw. darczyńców. Jak w ogóle tam utrzymują porządek, szczeniaki przecież załatwiają się tak często? (...) My nigdy czegoś takiego nie robiliśmy, nigdy nie zbieraliśmy pieniędzy po ludziach, bierzemy tylko za opiekę nad tymi psami. Czasami po prostu nie mamy czasu być ciągle w kontakcie z 10 fundacjami, a zazwyczaj po prostu nam się nie chce. To naprawdę robi się nudne, kiedy ciągle ktoś wydzwania, chce się umawiać na obejrzenie psa i na odbiór. Póki pies jest u nas, wiemy że ma dobrze, a do jakiego domu jedzie to fundacje też często nas nie informują.”

„Nie mamy czasu, aby mieć własne psy” – dodaje brat Pani założycielki DT – „Dlatego chyba tak mocno przywiązujemy się do psów, które do nas trafiają i często po prostu nie chcemy ich oddać, a skoro utrzymanie jest opłacane, to mogą siedzieć do bólu. Niektóre psy nie mają szans na adopcje i siedzą miesiącami, zanim ktoś je przygarnie.”

Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że ten wywiad będzie tak szokujący! Rodzeństwo w średnim wieku, wyglądające normalnie...

Dlaczego nie zaadoptują jakiegoś psa i nie pójdą do normalnej pracy?

„Branie psów na płatny dom tymczasowy jest fajne, zawsze mamy dużo psiaków u nas, co jest samo w sobie satysfakcją. A jeszcze możemy praktycznie cały czas siedzieć w domu i zajmować się nimi. Kokosów nie ma z tego wielkich, ale spokojnie da się żyć. Chyba nie umiałbym już pójść na normalny etat.” – odpowiada Pan z domu tymczasowego.


"Chyba nie umiałbym już 
pójść na normalny etat.”


Nie pierwszy raz słyszałam o „utrudnianiu adopcji”, te sztuczki stosują zazwyczaj hotele dla psów i płatne domy tymczasowe. Nie można się oszukiwać, że to wcale nie dla zysku, choć oprócz pieniędzy może być jeszcze wiele innych czynników takich działań.
Mam tylko nadzieję, że rzeczywiście psy mają dobrze, Państwo nie zgodzili się na wywiad u nich w domu, tylko telefonicznie, więc nie mam pewności, czy to wszystko to prawda.
Jak wiele osób chcących pomagać z dobrego serca natrafia na takie kłody pod nogami? Nie wiem dokładnie, ale sama właścicielka dała nam informację, że średnio przebywa u nich 5-15 psów w różnym wieku, każdy przez minimum miesiąc, zatem wychodzi od 60 do nawet 180 psów rocznie... Nie udało mi się wyciągnąć, ile wynosi opłata za jedno zwierzę, ale skoro da się z tego żyć, to na pewno nie są to małe kwoty. Tylko czy szczęście tych psów jest tego warte? Nie lepiej byłoby im jak najszybciej dotrzeć do domu stałego, gdzie zostaną na zawsze?
Brak aktualnych informacji o stanie psa, nie zmienianie zdjęć w ogłoszeniach, a często całkowicie urwany kontakt na jakiś czas między osobą chcącą pomóc zwierzęciu a nie uczciwym domem tymczasowym może utrudnić znalezienie odpowiedniego domu, a dodatkowo zniechęcić wszystkich na około. Oczywiście, kto cierpi na tym najbardziej? PIES – który jest w domu, gdzie dbają o niego tylko dlatego, że przynosi zyski, PIES, który nie ma szans na szczęśliwy dom, bo ktoś zrobił sobie z niego fajny biznes.

Cieszę się tylko, że nadal istnieje parę domów tymczasowych z wolontariuszami, które całkowicie za darmo pomagają bezdomnym zwierzętom, dostając jako zapłatę ich merdające ogony i miłość w oczach.




Wspomniany tutaj problem przetrzymywania zwierząt w bardzo złych warunkach w niektórych domach tymczasowych i hotelach zainspirował mnie do napisania kolejnego artykułu – JUŻ WKRÓTCE!

12 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem po ile biorą. Bo do tej pory spotykałam sie z takimi płatnymi DT które biorą tyle co hoteliki z którymi współpracuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znalazłam gdzieś w internecie na forum typowo psiowym, że cena za dobę to mniej-więcej około 10 zł w okolicy Krakowa, w mazowieckim pewnie podobnie lub więcej.
      Czyli średnio 10 psów x 300zł (30dnix10zł) = około 3000 zł miesięcznie plus dodatkowo płatna karma i weterynarz.

      Usuń
  2. na szczęście jest wielu wolontariuszy, którzy przyjmują do swego domu psa bez zapłaty, gdyby nie to to całkiem straciłabym wiarę w ludzi :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie tacy ludzie, jak piszesz, są bardzo potrzebni :) Mam w planach również odwiedzenie takiego wolontariatu - domu tymczasowego we wszystkich wymiarach, działającego tylko dla dobra zwierząt :) Chętnie podzielę się wywiadem z mojej wizyty u nich :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc, trudno mi uwierzyć, że są tacy ludzie...
    A co do funkcjonowania płatnych domów tymczasowych nie widzę w tym nic złego. Każdy kto zawodowo zajmuje sie opieką zwierząt np prowadzi hotel i tym samym daje mozliwość przyjęcia psa na pDT, nie robi nic złego. Opieka nad powierzonym psem, czesto wyprowadzanie go z różnych traum, czy też pomoc w socjzlizacji a także ustalenie sobie programu dnia tak, aby np pies nie umiejący zostać sam, mógł się tego nauczyć, to praca jak kazda inna. Wolę, żeby pies trafił do płatnego domu tymczasowego, gdzie ma opiekę i należytą pomoc, niż do bezpłatnego, gdzie pies dosłownie siedzi na psie i nie ma tam nijakiej pomocy trenerskiej zy behawioralnej. Wszystko z umiarem. To co robią państwo z wywiadu to oczywiście skrajność. Sama nigdy się z taka postawą nigdy nie spotkałam, choć plus jest taki, że przynajmniej nie miały u nich krzywdy. A nazywanie psów sztukami, niestety świadczy o nih samych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, branie psow na płatny DT nie jest niczym złym, postawa tego typu jak w wywiadze już jest.
      Nie zgodzę się z tym, ze w bezpłatnych domach tymczasowych pies siedzi na psie, czy nie ma pomocy. Sama znam osobiście super kobietę - trenera psow, która przyjmuje na bezpłatny DT i pomaga psiakom również z problemami ;)

      Usuń
  5. Dobrze, że rozpoczęłaś dyskusję na ten trudny temat.
    Wolontariat jest wspaniałą formą pomocy ale pomoc z powiedzmy zwrotem kosztów lub nawet pewną gratyfikacją sama w sobie nie jest niczym złym. Niezależnie, czy mówimy o osobach starszych, niepełnosprawnych, dzieciach, czy też zwierzakach problem leży w umiejętności zachowania podmiotowości podopiecznych i ustaleniu granic.
    Tak na marginesie, jestem za tym, żeby w sposób odpowiedni wynagradzać osoby, które faktycznie chcą i potrafią pomagać, obdarzać miłością i dawać poczucie bezpieczeństwa. Skupiałyby się na tym, co najważniejsze w ich działaniu i mogłyby same normalnie funkcjonować.
    Niestety, problem jest od zawsze ten sam - dobra do podziału są ograniczone w przeciwieństwie do potrzeb. Brak jest prostego mechanizmu weryfikacji i tak naprawdę chyba nikt nie ma dobrego pomysłu jak można by to było realizować i dlatego zawsze będziemy mieli wątpliwości, więc pozostaje nam wspierać tych, którzy pomagają (nawet jeśli "coś" z tego mają) i w interesie podopiecznych starajmy się jednocześnie patrzeć im na ręce. Myślę, że osoby, które z pomocy nie uczyniły jedynie biznesu nie będą miały nic przeciwko takiemu podejściu. W końcu najważniejsze jest niesienie pomocy.
    TĘPMY TYCH, DLA KTÓRYCH POMOC TO TYLKO SZYLD I BIZNES - i dlatego ciesz się, że dyskusja na takie tematy jest żywa na forach:)

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, nawet nie wiedziałam, że niektóre DT dostają za to pieniądze   Marzyłam, żeby w przyszłości wspomagać jakieś organizacje właśnie oferując swój dom jako DT, ale nigdy nawet bym nie pomyślała, że to może być dorobek. Myślałam, że to tylko taka forma wolontariatu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szlag mnie trafia że Polaczek Cebulaczek nawet na krzywdzie zwierząt potrafi zrobić "biznes" �� te biedne zwierzęta potrzebują ciepłych kochających domów a nie kolejnej klatki i traumy... Przerażające....

    OdpowiedzUsuń
  8. O zgrozo, czytam i nie wierze, jak można być takim hmnnnnnn nawet nie potrafię znaleźć odpowiedniego słowa !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem prowadzenie DT jest tak bardzo pracochłonne, że nie można podjąć pracy, bo jak zostawić psy z niedowładem, cukrzycą i padaczką?? Trzeba dużo sił i jest to opieka przez 24h, dlatego tak mało DT jest w stanie zapewnić prawidłową opiekę takich zwierzaków a i opiekun z czegoś żyć musi, fajnie jak ma już emeryturę na swoje potrzeby, ale i sił wtedy mniej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy jest to działalność zarobkowa, a w polskim prawie podlega to obowiązkowi otworzenia działalności gospodarczej...

      Usuń